Siostra M. Faustyna Kowalska, znana dziś w całym świecie apostołka Miłosierdzia Bożego, zaliczana jest przez teolgów do grona wybitnych mistyków Kościoła.
Helena Kowalska urodziła się w 1905r. we wsi Głogowiec k/Łodzi, jako trzecie z dziesięciorga dzieci w biednej pobożnej rodzinie chłopskiej. Na chrzcie świętym w kościele parafialnym w Świnicach Warckich otrzymała imię Helena. Od dzieciństwa odznaczała się pobożnością, umiłowaniem modlitwy, pracowitością i posłuszeństwem oraz wielką wrażliwością na ludzką biedę. Do szkoły chodziła niecałe trzy lata, a potem jako szesnastoletnia dziewczyna opuściła rodzinny dom i poszła na służbę do zamożnych rodzin.
Głos powołania odczuwała w swej duszy już od siódmego roku życia (na dwa lata przed przystąpieniem do Pierwszej Komunii św.), ale rodzice nie zgadzali się na jej wstąpienie do klasztoru. W tej sytuacji Helenka usiłowała zagłuszyć w sobie to Boże wezwanie, lecz przynaglona wizją cierpiącego Chrystusa i słowami wyrzutu: "Dokąd cię cierpiał będę i dokąd Mnie zwodzić będzięsz" (Dz 9) - podjęła próby poszukiwania miejsca w klasztorze. Pukała do wielu furt zakonnych, ale nie przyjmowano jej. 1 sierpnia 1925 roku, mając dwadzieścia lat, przekroczyła próg klauzury w klasztorze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie przy ul. Żytniej - otrzymała imię s. Maria Faustyna. Nowicjat odbyła w Krakowie i tam złożyła pierwsze, a po pięciu latach wieczyste, śluby zakonne: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Pracowała w kilku domach Zgromadzenia, najdłużej w Krakowie, Płocku i Wilnie, pełniąć obowiązki kucharki, ogrodniczki i furtianki.
Na zewnątrz nic nie zdradzało jej niezwykle bogatego życia mistycznego. Gorliwie spełniała swoje obowiązki, wiernie zachowywała wszystkie reguły zakonne, była skupiona i milcząca, a przy tym naturalna, pogodna, pełna życzliwej i bezinteresownej miłości do bliźnich.
Całe jej zycie koncentrowało się na konsekwentnym dążeniu do coraz pełniejszego zjednoczenia z Bogiem i na ofiarnej współpracy z Jezusem w dziele ratowania dusz. Wyznaje w "Dzienniczku": "Jezu mój, Ty wiesz, że od najwcześniejszych lat pragnęłam zostać wielką świętą, to jest, pragnęłam Cię kochać tak wielką miłością, jaką Cię jeszcze dotychczas żadna dusza nie kochała" (Dz 1372). Pan obdarzył ją wieloma łaskami: darem kontemplacji, głębokiego poznania tajemnicy miłosierdzia Bożego, wizjami, objawieniami, ukrytymi stygmatami, darem proroctwa i czytania w duszach ludzkich, a także, rzadko spotykanym, darem mistycznych zaślubin. Tak bardzo obdarowana pisała: "Ani łaski, ani objawienia, ani zachwyty, ani żadne dary jej (duszy) udzielane nie czynią ją doskonałą, ale wewnętrzne zjednoczenie duszy mojej z Bogiem. ... Świętość i doskonałość moja polega na ścisłym zjednoczeniu woli mojej z wolą Bożą" (Dz 1107).
Surowy tryb zycia i wyczerpujące posty, jakie sobie narzucała jeszcze przed wstąpieniem do Zgromadzenia, tak osłabiły jej organizm, że już w postulacie trzeba ją było wysłać do podwarszawskiego Skolimowa dla poratowania zdrowia. Po pierwszym roku nowicjatu przyszły niezwykle bolesne doświadzczenia mistyczne, tzw. ciemnej nocy, a potem cierpienia duchowe i moralne związane z realizacją posłannictwa, jakie otrzymała od Chrystusa. S. Faustyna swoje życie złożyła w ofierze za grzeszników i z tego tytułu doznawała różnych cierpień, aby przez nie ratować ich dusze. W ostanich latach życia wzmogły się cierpienia wewnętrzne, tzw. biernej nocy ducha, i dolegliwości organizmu: rozwinęła się grużlica, która zaatakowała płuca i przewód pokarmowy. Z tego powodu dwukrotnie, po kilka miesięcy, przebywała na leczeniu w szpitalu na Prądniku w Krakowie.
Jej życie na pozór monotonne i szare, kryło w sobie nadzwyczajną głębię zjednoczenia z Bogiem. Lata jej zakonnego życia naznaczone były stygmatem cierpienia i nadzwyczajnych łask mistycznych, dążyła do wielkiej świętości, współpracując z Jezusem w dziele ratowania zagubionych dusz, aż do złożenia swojego życia w ofierze za grzeszników. Wyniszczona gruźlicą i cierpieniami, jakie znosiła za grzeszników, ale w pełni dojrzała duchowo, mistycznie zjednoczona z Bogiem, zmarła w opinii świętości 5 października 1938r. w Krakowie , mając zaledwie 33 lata, po 13 latach życia zakonnego. Jej ciało złożono w grobowcu na cmentarzu klasztornym w Krakowie-Łagiewnikach, a w czasie procesu informacyjnego 1966r. przeniesiono do kaplicy.